niedziela, 14 lutego 2016

Uzdrowienie emocji

Zdarzyło mi się niedawno, że zostałam bardzo zraniona. Cierpiałam, trudno mi było pohamować płacz. Prawie wszystko wokół przypominało mi o moim bólu i trudno było mi zająć się czymkolwiek. Dotrwanie do końca dnia było wyzwaniem.

W tej sytuacji przyszłam do Boga. Wylałam przed Nim swoje serce. 
Bóg dodał mi otuchy słowem z Psalmu 147,3:

[Pan] uzdrawia tych, których serce jest złamane, I zawiązuje ich rany. 

Już wcześniej stwierdziłam, że to nie czas leczy rany, ale Jezus leczy rany, a słowo z Psalmu zbudowało moją wiarę. Zauważyłam, że On robi to teraz i bez pytania o przyczynę, bez wymówek (gdybyś mnie posłuchała...). Po prostu uzdrawia i zawiązuje rany.

Nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko...  Następnego dnia miałam spotkać się z wierzącym człowiekiem. Z powodu mojego stanu chciałam to spotkanie odwołać. Bałam się, że się rozkleję, a nie chciałam rozmawiać na temat moich ran. Jednak poszłam i jak to bywa w czasie spotkań wierzących (wystarczy, gdy jest ich dwóch), Duch Święty zaczął działać.
Pomimo, ze rozmowa dotyczyła innego tematu, w pewnym momencie Bóg pokazał mi powód mojego smutku z innej perspektywy. Zrobiło mi się raźniej... To jednak nie był koniec. W pewnym momencie poczułam jakby z wewnątrz mnie ktoś wyjmował ciężary, które sprawiały mi ból. Miałam nawet obraz, że są to wilgotne, uszkodzone, porosłe glonami cegły - takie, jakie można zobaczyć w ruinach. Poddałam się temu i czułam jak jednocześnie ból wewnątrz mnie maleje, aż zupełnie zniknął. Było to niesamowite! Wróciłam do domu wolna i szczęśliwa!

Później zaczęłam się nad tym zastanawiać - dlaczego Bóg pokazał mi ten obraz zniszczonych cegieł? Wówczas przypomniał mi się fragment 1 Kor 3,9-15

Albowiem współpracownikami Bożymi jesteśmy; wy rolą Bożą, budowlą Bożą jesteście. Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje. Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień.


Moje zranienie częściowo spowodowane było tym, że nie posłuchałam Bożego ostrzeżenia i zacząłam budować z niewłaściwego materiału. Bóg cały czas pokazywał mi, ze nie jest to właściwe aż w końcu zrozumiałam, że musze podjąć radykalne kroki by tego zaprzestać. To nie było łatwe, ale tak jak już napisałam - Bóg nie tylko pomógł wykonać mi ten krok, ale i uzdrowił moje wnętrze.


Kolejną rzeczą, którą zrozumiałam, było to, że muszę współpracować z Bogiem w utrzymaniu tego uzdrowienia. Dobrze wiedziałam, że przez niewłaściwe myślenie, przywoływanie wspomnień i rozczulanie się nad sobą mogę je utracić i ponownie sama wpędzić się w ten stan smutku, obciążenia czy nawet depresji. Słowo Boże mówi, że moge mieć wpływ na to, o czym myślę:


A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie. Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Czyńcie to, czego się nauczyliście i co przejęliście, co słyszeliście, i co widzieliście u mnie; a Bóg pokoju będzie z wami.Flp 4,7-9


A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej; o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi. Kol 3,1-2


Dotarło do mnie, że jeśli zaniedbam walkę o kierunek swoich myśli mogę utracić to, co otrzymałam od Boga. Nie oznaczałoby to, ze uzdrowienie było nieprawdziwe, ale że byłam niewierna w tym, co zostało mi darowane.

Podobnie jak w przypowieściach Jezusa sługa stracił talent (Mt 25,14-30), a dłużnik łaskę (Mt 18,23-34).

Na koniec tego procesu uzdrowienia i pouczenia, Bóg zapieczętował we mnie to wersetem, który brzmi jak telegram:

Przyjdę rychło; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej. (Ap 3,11)

Trzymałam i trzymam! Teraz Bóg wypełnił moje życie tak, że nawet nie muszę specjalnie pilnować swoich myśli, one same płyną ku górze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz