poniedziałek, 2 czerwca 2014

Przyznałam się do marzeń

Miałam w swoim życiu z Bogiem takie sytuacje, kiedy bardzo czegoś pragnęłam, ale obawiałam się zrobić krok ze swojej strony, ponieważ bałam się, ze nie zostanę przyjęta do czegoś albo, że może to są pragnienia ze mnie, a nie jest to wolą Boga i uważałam, ze jeśli to jest od Boga, to Bóg powinien pokazać to komuś jeszcze i powinnam dostać jakąś propozycję zamiast o coś zabiegać.
 
Z perspektywy czasu uważam, że jednak powinnam w każdej takiej sytuacji zrobić krok ze swojej strony. Choćby po to, żeby nie mieć sobie później do zarzucenia, że nawet nie spróbowałam i nie wiadomo co mnie ominęło..
O Kościele Ulicznym działającym zarówno w Warszawie jak i w Kanadzie (Artur Pawłowski) usłyszałam kilka miesięcy wcześniej. Uznałam wtedy, że są to bardzo wartościowe działania, ale nie widziałam w nich siebie.

Jakiś czas później, dowiedziałam się od mojej koleżanki Gosi (wtedy nasza znajomość była,  głównie internetowa, z dużą przerwą w kontaktach) o funkcjonujacym w ramach Kościoła Ulicznego - Namiocie Uzdrowienia - miejscu, w którym chrześcijanie modlą się o zainteresowanych tym przechodniów (nie tylko o uzdrowienie, ale o róznego typu problemy i często o przyjęcie Jezusa!) poczułam, że bardzo pragnę właśnie tam być i w ten sposób służyć!
Tym razem wiedziałam, że nie będę czekać na propozycje, ale napisałam moje świadectwo, dotyczące głównie poszukiwań w temacie uzdrowienia i odważnie zadałam pytanie:
"Czy mogłabym się do Was przyłączyć?"
Gdy otrzymałam pozytywną odpowiedź, moja radość się przelewała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz