poniedziałek, 2 czerwca 2014

Zmiana myślenia

Nienawidzę chorób, ponieważ sama jako dziecko chorowałam. Były to bardzo częste zapalenia oskrzeli, na które w tamtym czasie jedyne co stosowano, to antybiotyki. Dopiero później moja mama trafiła ze mną do pulmonologa i okazało się, że jest to astma oskrzelowa. Przeszłam kilkuletnie leczenie, łącznie z kilkakrotnym pobytem (po kilka miesięcy) w sanatorium. Choroba ustąpiła. Przez wiele lat cieszyłam się zdrowiem, jednak później uaktywniła się alergia, pojawiły się bóle migrenowe, skrzywił się kręgosłup … jeszcze kilka spraw mogłabym wymienić..

Także To, co widziałam w dziecięcym szpitalu, przebywając tam ze swoim synem, z jednej strony powaliło mnie, a z drugiej pogłębiło moją nienawiść do chorób.

Modliłam się prosząc Boga o uzdrowienie ze swoich dolegliwości i ponieważ ono nie następowało, po prostu w jakiś sposób „ogarnęłam” te choroby – miałam dobrze dobrane leki czy odpowiednie ćwiczenia od rehabilitanta i tak naprawdę mogłam „normalnie” funkcjonować.

O Leszku Korzenieckim usłyszałam kilka lat temu, dostałam Jego świadectwo nagrane na płycie CD. Głównym tematem było uwolnienie od okultyzmu. Po kilku latach byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że Leszek głosi o uzdrowieniu. Słuchałam Jego kazań i kiedy przeczytałam, że będzie w Warszawie wybrałam się na spotkanie z nim. W czasie jego głoszenia, najbardziej mnie uderzyło to, kiedy powiedział swoje świadectwo i użył słów „wiedziałem, ze Bóg chce mnie uzdrowić” – a ja pomyślałam sobie – ale skąd??? Jak można taką wiedzę zdobyć??? Modlili się za mnie z Izą, po podaniu im mojej długiej już listy dolegliwości.. Choć oni mieli wiarę oraz, jak myślałam, i ja miałam wiarę, uzdrowienie się wtedy nie dokonało… 
Wyszłam jednak stamtąd bez rozczarowania, z przekonaniem, że Bóg chce uzdrawiać i nie jest w tej kwestii tajemniczy i niedostępny. Zaczęłam swoje poszukiwania.   
Jakiś czas później Pan Bóg sam przekonał mnie o swojej dobroci… Bolał mnie lewy bark i choć stosowałam znane sobie sposoby – ćwiczenia, masaż, leki przeciwbólowe ból mijał na krótką chwilę, a potem wracał z większą siłą.. Kiedy robiłam jakąś zwykłą domową czynność usłyszałam w swoim duchu „Bóg jest tak dobry, ze nawet nie jesteś sobie tego w stanie wyobrazić”. Poszłam za tą myślą, zaczęłam przypominać sobie dobroć Boga, której do tej pory doświadczyłam, a później myślałam o tym, ze On jest jeszcze bardziej dobry.. W modlitwie próbowałam wykroczyć poza granice swojej wyobraźni… i tak trwając przed Bogiem poprosiłam o uzdrowienie barku. Wtedy nic się nie wydarzyło, ale rano obudziłam się zupełnie bez bólu i w pełni sprawna! Co trwa do dziś :)

Po jakimś czasie w moim zborze powstała nowa grupa domowa, do której się przyłączyłam i  na której zaczęliśmy studiować Dzieje Apostolskie. Wtedy też przypomniałam sobie, że jako młoda wierząca bardzo pragnęłam, żeby Bóg używał mnie w uzdrowieniach. Modliłam się, zabiegałam o to.. Jedna osoba, co do której czułam się prowadzona w modlitwie, została uzdrowiona. Jednak byłam młoda, trochę narwana, chciałam, żeby to wszystko działo się szybciej.. Nie pamiętam już okoliczności, ale po prostu nie widząc rezultatów przestałam się modlić.
Jednak gdy czytaliśmy Dzieje Apostolskie to pragnienie wróciło.

Nadal śledziłam stronę Leszka i słuchałam Jego kazań. Szukałam i słuchałam także nauczań innych osób używanych przez Boga w uzdrawianiu. Było to pasjonujące i zmieniło moje myślenie.. Uznałam, że nie moje doświadczenia (lub ich brak) mówią o tym jaki jest Bóg, ale Słowo Boże o tym mówi.
Zaczęłam modlić się o swoje pozostałe dolegliwości i... doświadczyłam uzdrowienia z bólu drugiego barku… - było to po modlitwie. Modliłam się w czasie nabożeństwa. Wróciłam do domu i w pewnym momencie, kiedy się pochyliłam poczułam mocne naciągnięcie ścięgien i mięśni w szyi i usłyszałam trzask. Od tamtej chwili ból sukcesywnie malał aż zniknął.

Chwała Bogu! Czułam się zachęcona do kolejnych kroków wiary...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz